Wciąż z biegiem czasu...
Robiąc wakacyjne porządki natknęłam się na parę bardzo starych zdjęć. Wpędziły mnie w troszkę melancholijny nastrój. Z fotografii na fotografię uświadamiałam sobie coraz bardziej, że czas leci z ogromną prędkością. Nie zatrzymuje się, nie czeka.
Pamiętam jeszcze jak pierwszy raz przewróciłam się na rowerze i potłukłam sobie kolana. Pamiętam pierwszy swój zawód, gdy zamiast wymarzonej lalki pod choinkę dostałam coś zupełnie innego. Ani się obejrzę i zapewne za parę lat będę wspominała z jakim smutkiem pisałam tego posta.
Wszystko mija tak nieubłaganie szybko. Wszystko toczy się niczym jeden wielki roller coaster.
Gdy chodziłam do podstawówki z lękiem spoglądałam na osoby z gimnazjum. Każda z tych osób wydawała mi się taka wielka, dojrzała i starsza....
Kto by pomyślał, że to właśnie za miesiąc stanę się jedną z nich? Dokładnie za miesiąc będę już w ostatniej klasie gimnazjum.
Mogę już tylko wspominać czasy dzieciństwa. Czasy beztroskiej wolności pełnej biegania, skakania i zabawy dobiegły już końca. Pora dojrzeć, bo za trzy lata odbieram dowód, staję się pełnoletnia. To wszystko tak szybko zleciało. Nie wierzę, kiedy to minęło?
Boję się, że nie zdążę spełnić swoich marzeń, dam się pochłonąć tej rutynie.
Przecież czas mija szybko i wciąż będzie pędzić w przyszłość. Może nawet stracę w końcu jego rachubę? Kolejne święta, kolejny rok, kolejne urodziny, kolejna klasa...
Więc muszę działać, dokonać wszystkiego, co do tej pory wydawało się niemożliwe. Żeby nie było za późno...
A wy co sądzicie o tym wszystkim? Zapraszam do dyskusji w komentarzach!

PS. Jak podobają się zdjęcia? ;)