Dzień chłopaka i nie tylko...

22:00

30 września chłopcy, wasze święto! ;) Życzę wam więc wszystkiego najlepszego, super dziewczyny, spełnienia marzeń, życzę wam po prostu, abyście osiągnęli wszystko na co macie ochotę! ;) 


Jednak z całego serduszka życzę wszystkiego co najlepsze, troszkę więcej cierpliwości (głównie do mnie), mniej głupoty, więcej uśmiechu... mojemu najwspanialszemu chłopakowi, Michałowi! Kocham Cię skarbie i jeszcze raz, wszystkiego dobrego! <3 




Dzisiejszy dzień należał naprawdę do udanych. Po powrocie do domu dostałam przesyłkę, która doszła do mnie w nagrodę wygrania konkursu na kanale Magdy . Bardzo się ucieszyłam! Co znalazłam w środku? 








Karteczka był bardzo miłym dodatkiem! Madziu, jeżeli to czytasz to chciałabym Ci jeszcze raz gorąco podziękować za taką cudowną nagrodę! ;) 


Wracając do dzisiejszego dnia, kolejnym miłym (najmilszym) punktem było spotkanie z Michałem. W sumie to wszystko trwa już 8 miesięcy. Jestem naprawdę szczęśliwa. Kocham go całym serduszkiem i wiem, że on to odwzajemnia. :) 
Mieć taką osobę to naprawdę świetne uczucie. Świadomość, że jest ktoś, kto zawsze nas wysłucha, zrozumie i doradzi. Ostatni okres czasu jest dla mnie naprawdę ciężki i gdyby nie on, to nie wiem, czy dałabym radę z tym wszystkim... 
Szczerze powiedziawszy to tylko on motywuje mnie do działania, dążenia do celu i pokonywania własnych słabości. 
Kocham gdy mnie przytula, całuje w czółko i mówi, że jakoś sobie z tym wszystkim poradzimy. Nigdy jeszcze nie zostawił mnie samej, z niczym. Każda błahostka, nawet najmniejszy problemik zawsze został rozwiązany z jego pomocą. 
I owszem, może czasem się kłócimy, ale kto tego nie robi? To normalne! Najważniejsze jest to, że nawet po ostrej wymianie zdań potrafimy dojść do kompromisu. Tak, zgodna z nas para! ;) 
Cudowne plany na przyszłość, cudowna teraźniejszość, a nawet nie mam co narzekać na ten okres ośmiu miesięcy wstecz, było genialnie! Nie chcę zapeszyć i mówić, że będzie świetnie, ale wiem jedno- na pewno razem z nim się o to postaramy w przyszłości! :) 

Każdemu życzę takiej osoby, to naprawdę umacnia! 








Korzystając z okazji, chciałabym was zaprosić na mojego snapa: nosiemaaq 

Poznaj mojego największego wroga...

21:06

Hej, kochani! 

Wiecie jak dzisiaj w szkole się napracowałam? Jeju! Lekcje do 16 mnie wykańczają. Po pięciu dniach tej męczarni, nie wiem za co mam się zabrać! W weekend wyglądam jak jakieś zombie. Na pierwszych 4 lekcjach jeszcze daję radę, ale na 5 godzinie nie 
mówmy już o tej 8... 

Mam nadzieję, że u Was nieco lepiej? :)

Mniejsza o szkołę, dzisiaj przychodzę do Was z wyjątkowym postem, który pewnie Was zaciekawi, nie jedna osoba może po nim zmienić o mnie zdanie, ale trudno- liczy się szczerość, prawda? :) 


Nie przeciągając, przejdźmy do rzeczy...





Ostatnio dość często rozmyślam na temat mojego największego wroga. Zaciekawiłam Cię? To super, bo chciałabym dzisiaj o tym "kimś" opowiedzieć. 

Moim największym wrogiem jest dziewczyna, w moim wieku. Znamy się całkiem długo, od zawsze chodzimy do tej samej klasy. Wiem o niej całkiem sporo, dopóki mnie porządnie nie zaskoczy (a uwierz, że potrafi...). Z wyglądu przeciętna, ujdzie w tłumie. Co mogę powiedzieć o jej osobowości? Uparta, zawzięta, a co gorsza- bardzo denerwująca. Jeju! Naprawdę podziwiam każdego, kto potrafi z nią wytrzymać dłużej niż jeden dzień, bo ja nie mam do niej siły! Jedyne czego mogę jej zazdrościć to szczęścia, tego częstego uśmiechu. Taka z niej wariatka, czasami zachowuje się dziecinnie. Tyle razy już widziałam, gdy śmieje się z niczego. To takie żałosne! Taka "stara", a tak niedojrzała... 



Teraz masz czas, przyznaj się jak bardzo zmieniłaś bądź zmieniłeś o
mnie zdanie? :)

Moja cała rozkimna, całe to rozmyślanie na ten temat nie miałoby
najmniejszego sensu, gdybym nie doszła do pewnych wniosków, prawda? I Wiecie co?! 

To JA jestem SWOIM największym wrogiem, to właśnie o SOBIE
pisałam w powyższym tekście. 
Przesadziłam momentami? Trudno. Takie mam zdanie...:) 
Ostatnio zrozumiałam, że każdy z nas jest wrogiem samego siebie. Rzeczywiście, jest to trudne do zauważenia, w większości do tego
przywykliśmy, ale ludzie....
Przecież głównie to my potrafimy narobić sobie najwięcej problemów, podejmować głupie decyzje rujnujące nam życie. Podać wam przykład? O proszę, chociażby sięganie po używki,
 po co?

Nikt, nie wiadomo jaki boski, jaki cudowny i charyzmatyczny nie

 potrafi wpłynąć na nas tak, jak my sami na siebie...
To czy powiemy "tak" lub "nie", co zdecydujemy, stwierdzimy,
powiemy, pomyślimy, przecież to  wszystko zależy od nas. 
To my podejmujemy jedną decyzje, która może obrócić nasze życie o 180*... Może na lepsze, a może na gorsze...?  My sami mamy na to wpływ, więc to my sami niszczymy swoje życie i samych siebie,
a takie rzeczy robi tylko największy wróg, prawda? 
Hmm... więc nie nazywajmy może "wrogami" osób, których po prostu nie lubimy, z którymi jesteśmy pokłóceni, albo działają nam
na nerwy. Takie osoby zawsze były, są i będą. 
Po co nam więcej wrogów, skoro mamy już jednego, takiego
największego- siebie? 









Liczę na to, że pomimo ciężkiego tematu pozostawicie swoje opinie w komentarzach... :) 

Program Partnerski Otién

20:46


Hej. Jak wiecie przez szkołę rzadko kiedy mogę udzielać się na blogu, ale myślę, że jeden post na tydzień nie jest wcale aż taki zły. Miałam zamiar wrzucić tutaj zdjęcia z niedzielnej sesji, ale jednak muszę przenieść to na inny dzień. Dzisiaj zajmę się czymś bardziej wyjątkowym, a mianowicie przedstawię Wam  recenzję , czarno-złotej bransoletki która przyszła do mnie dzięki uczestnictwie w programie partnerskim firmy Otién. Uczestnikiem może zostać każdy, wystarczy wejść <TUTAJ>, zarejestrować się i wysłać formularz. Potem czekamy na wiadomość od nich i jeśli blog spełnia wszystkie ich wymagania to odpowiedź będzie pozytywna. 




Miałam do wyboru wiele innych, świetnych produktów, ale jednak wybrałam tą stylową bransoletkę. Kiedyś dostałam podobną od chłopaka, ale niestety mi się popsuła, dlatego gdy tylko ją ujrzałam, wiedziałam, że muszę ją mieć! 
Taka bransoletka nie tylko będzie mi przypominała o tym moim jedynym, ale również będzie genialnym dodatkiem do codziennych stylizacji. Sądzę, że ona naprawdę pasuje do mojego stylu! 




Co mogę powiedzieć o firmie Otién? No cóż, zapewne przeglądając ich stronę internetową można znaleźć tam wiele interesujących produktów. Ciekawa i oryginalna biżuteria, która może okazać się dobrym dodatkiem do naszej stylizacji, lub nawet prezentem dla bliskiej osoby. Minusem jest wysoka cena, ale sądzę, że to przez wysoką jakość produktów, Są tam dostępne różne metody płatności jak i wysyłki, więc i z tym nie ma kłopotów- dostępność dla każdego. 
Dużym, a nawet bardzo dużym plusem jest sposób pakowania produktów! Mimo, że w paczce nie było nic, co mogłoby się stłuc, porysować lub zniszczyć to i tak produkty były zapakowane w bąbelkowej kopercie, a po jej otwarciu TA DAM! Taka cudowna niespodzianka, o której nawet nie myślałam. Gratisowe, urocze kolczyki. Dawno nie nosiłam żadnych kolczyków, ale te chyba będę musiała kiedyś wykorzystać... ;) 
Oprócz tego cudownego gratisu, dostałam również ulotkę z cudowną szatą graficzną, na której odwrocie były umieszczone informacje na temat gratisów. Naprawdę, to bardzo miłe i zachęcające do dalszych zakupów. 



Jeżeli chodzi o samą bransoletkę, bardzo mi się podoba. Na zdjęciu w sklepie internetowym wygląda tak samo jak na żywo. Infiniti jest ostatnio bardzo modne w świecie celebrytów. Zawieszka jak i zapięcie jest w kolorze złotym. Sznureczek jest bawełniany i nie wżyna się w nadgarstki, a uwierzcie- nie raz już tak miałam. Jedynym minusem według mnie jest brak regulacji długości, przez co ciężko jest dopasować ją do ręki, jednak jakość i dobre wykonanie produktu nadrabia wszystko! :)
Tak jak wspomniałam, bransoletka jest tak uniwersalna i pasować będzie do wszystkiego. Zarówno dla osób młodych, jak i dorosłych. Jeżeli jesteś zainteresowana kupnem tego modelu zapraszam TUTAJ . 








Rutyna.

22:45

Hej, ostatnio długo nie pisałam. Co mogę wam powiedzieć po tak długim czasie? W moim życiu nic nie było ostatnio na miejscu. Blog, przyjaźń i tym bardziej nie ja. 
Szkoła wcale w niczym nie pomogła, wręcz przeciwnie. Codziennie wstaje o 6, a wracam po godzinie 17. Już na początku roku wiedziałam, że nie będzie łatwo. 
Przez parę dni nie potrafiłam czerpać z niczego przyjemności. Nawet gdy dobrze się bawiłam, to moja głowa była pełna myśli. Staję teraz przed wyborem szkoły, egzaminami gimnazjalnymi...
Czyli ciągłe zmiany. Boję się ich, Boję się każdych zmian, a jednocześnie do nich dążę. Jednak mimo wszystko wiem, że jest osoba, która na prawdę będzie potrafiła mi pomóc. Tym kimś jest nikt inny jak Michał. Wiem, że jest przy mnie zawsze. Jak nie ciałem to duchem i wiem, że nie zostanę z tym wszystkim sama.
I co?
Jak widzicie, właśnie napisałam post. To właśnie jego zasługa. Dzięki niemu jestem wesoła i szczęśliwa. 





Ważną sprawą jest jeszcze to, że wybrałam się w środę po szkole z Milenką i jej suczką na sesję zdjęciową. Jak już pewnie wiecie- podjęłam współpracę z firmą Dresslink. W piątek doszła mi od nich paczka i rzeczy są naprawdę genialne! Zamówiłam cudowną sukienkę, torebkę, bransoletkę oraz wisiorek.
Dużym plusem jest już obsługa klienta. Moją opiekunką jest przemiła osóbka- Slina. Odpowiada na każde moje pytanie (nie zawsze jej angielski jest perfekcyjny, ale po wczytaniu się w tekst można wywnioskować o co chodzi). Paczkę dostałam po jakiś 10 dniach od zamówienia, więc i czas oczekiwania jest normalny. Najbardziej zależało mi na sukience, która najbardziej przykuła moją uwagę. Niestety moje obawy się potwierdziły- sukienka kiepsko się na mnie układa. 

Kolejnym (bardzo znaczącym) plusem jest to, że rzeczy są solidnie zapakowane.  



Sukienka jest śliczna. Gdy ją zobaczyłam w sklepie od razu wiedziałam, że muszę ją mieć! Wybrałam kolor zielony, najbardziej mi odpowiadał. KLIK Do sukienki dodają pasek.
Nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobrej jakości! :)










Torebka KLIK, która idealnie pasuje do sukienki również nie jest w najgorszym stanie. Prezentuje się bardzo ładnie. Jedyną wadą jest "łańcuch", w który od czasu do czasu mogą wkręcić się włosy.





Naszyjnik KLIK i bransoletka KLIK podobają mi się mimo wszystko najbardziej. Bardzo stylowe, wpadły w mój gust.






SUKIENKA: KLIK       TOREBKA: KLIK       NASZYJNIK: KLIK 
BRANSOLETKA: KLIK

Jak się wam podobają zdjęcia i ubrania? ; ) Co o nich sądzicie?
Link do bloga Mileny: http://bialorude.blogspot.com/

Rok szkolny- czyli jak wrócić i nie zwariować!

18:00





Wstałam dzisiaj jak zwykle. No może nie zupełnie, bo obudziłam się dużo wcześniej. Spojrzałam na kalendarz, a tu 1 września. Przeraziła mnie ta myśl. Przerażała już długo, długo wcześniej. Tak, to właśnie dzisiaj odwiedziłam szkołę w stroju galowym. Po dwumiesięcznej przerwie stanęłam w progu mojej klasy. Spotkałam znajomych, nauczycieli i poznałam nowych ludzi... 


Powrót do tej rutyny kojarzy się z horrorem, ale chcę przedstawić wam parę rad, dzięki którym MOIM ZDANIEM uda się to wszystko przetrwać. 


Po pierwsze- UCZ SIĘ! 

Tak, zaczęłam z grubej rury. Systematyczność i wnikliwość przyniesie nam duże korzyści. Nauczyciele zazwyczaj pytają tych, co się nie starają. Bądź przygotowany na każde zajęcia. To Ci na pewno ułatwi przetrwanie w szkole. 


Zajęcia pozalekcyjne nie gryzą!

Udział w kółku teatralnym, redagowanie gazetki szkolnej, działalność w samorządzie szkolnym czy nawet zawody sportowe- to nie tylko wypełnienie czasu. Dzięki temu nabierzemy inicjatywy do działania, zapunktujemy u nauczycieli i rodziców. Być może odkryjemy lub udoskonalimy swoje talenty? A przede wszystkim, coś co liczy się dla każdego z nas- cenne, niezastąpione usprawiedliwienie nieobecności na lekcjach, ha! :) 


Nauka nie na przymus!

 Zawsze wybieram swoje ulubione przedmioty i dokształcam się właśnie w ich kierunku. Czytam czasopisma i literaturę uzupełniającą. Może nie wszystko zapamiętam, ale na pewno coś w głowie zostanie! :) 


Nauczyciel też człowiek, pomylić się może!

Sama wiem z doświadczenia, jak ciężko czasem nie powiedzieć nauczycielowi parę słów za dużo. Możemy mieć miliony argumentów na koncie, perspektywę świetnego życia i przede wszystkim rację, ale nie warto się z nimi kłócić. Nie wygra się. Czym prędzej zrozumiemy, że to nauczyciel ma władze w szkole. Poza ty, po co Ci to? Żyj z nimi w zgodzie, a na pewno na koniec roku dostaniesz słuszną nagrodę... ;) 


Lepsze zero niż jedynka! 

Jeżeli wiesz, że ze sprawdzianu dostaniesz jedynkę, to po prostu na niego nie idź. Takie "zero" może być zamienione na każdą inną, lepszą ocenę, a nie jedynkę. 
W tym roku planuję umieć zawsze na co najmniej trzy, lub nie umieć i podejść do tego w następnym terminie. Pamiętajmy- wszystko co robimy w szkole, robimy dla siebie. Nie przejmujmy się, że nasza mama czy tata na wywiadówce zobaczą takie "zero" w wykazie ocen. 


Pierwsza ławka wcale nie gryzie! 

Nie wiem, czemu ludzie zwykle boją się pierwszych ławek? Przecież to niesie takie ogromne korzyści! Po pierwsze, zawsze wiesz co się dzieje na lekcji. Po drugie- nic Cię nie rozprasza, a po trzecie- pozwoli Ci to zyskać opinię prymusa wśród nauczycieli. Nie martw się, że koledzy i koleżanki z klasy będą Cię mieli za kujona. W następnym punkcie przedstawię Ci sposób, abyś na pewno zyskał sympatię klasy. :) 


Charyzma jest ważna! 

Ludzie w klasie zawsze szukają lidera. Kogoś o mocnym charakterze, potrafiącego się wypowiedzieć i walczyć o swoje. Jesteś taką osobą? To świetnie! Istnieje duże prawdopodobieństwo, że dasz sobie radę z negocjowaniem spraw na rzecz klasy. Nie dość, że dla nauczycieli staniesz się kimś z charakterem, to jeszcze ilekroć byś się nie wypowiedział- klasa zawsze stanie po Twojej stronie. To na prawdę może się przydać, zwłaszcza wtedy, gdy powinie Ci się noga. Każdemu się zdarza, prawda? :) 









Nie przywrócę wakacji, nie potrafię tego zrobić. Nie jestem żadną wróżką. Nie zajmuję się magią. Nie uczę się też w Hogwarcie, ale wiem jedno- za 10 miesięcy ZNÓW BĘDĄ WAKACJE! :)

Agata Jankowska - wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.